Żywokost lekarski (Symphytum officinale) znany jest z zapisków medycyny od przeszło 2000 lat. Już w czasach przed naszą erą stosowano go, jako cenny składnik magicznych mikstur, wokół których, odprawiano czarodziejskie rytuały, wierząc, że nadadzą warzonej miksturze szczególnych właściwości. Faktem jest, że „ziołowe zupki”, odznaczały się wysoką skutecznością działania, dlatego też, w zamierzchłych czasach średniowiecza można było, nawet i spłonąć na stosie, za odprawianie „szatańskich” obrządków i układanie się z czartem.
…cichy, niepozorny, od wieków skrywający swą prawdziwą naturę, działający pod przykrywką zbędnego produktu przemiany materii. Przez długie lata nie dający o sobie znać, później spychany na bok i niedoceniany przez naukowców, by zostać wyizolowanym z moczu w 1773 roku przez G. Rouelle, a następnie sztucznie zsyntezowanym w 1828 przez niemieckiego chemika Friedricha Wohlera i po to, by ostatecznie osiągnąć sławę w XXI wieku, jako jeden z najskuteczniejszych środków nawilżających i regenerujących.
Imbir jest tropikalną, wieloletnią rośliną, niewydającą owoców, uprawianą od wieków w strefie międzyzwrotnikowej. Odznaczają go lancetowate liście o długich pochwach, które wyglądem bardzo przypominają trzcinę oraz szczególne mięsiste, bulwiaste, dorodne kłącza. O imbirze wspominają najstarsze chińskie, tybetańskie i indyjskie księgi. Znali go już starożytni Rzymianie i Grecy, natomiast w Europie pojawił się dopiero w średniowieczu. Jego zastosowanie jest ściśle powiązane z medycyną chińską i indyjską, a tradycja trwa po dziś dzień… Współcześnie stosuje się go głównie w sztuce kulinarnej, a ponadto leczy się nim chorobę lokomocyjną, wzdęcia, schorzenia związane z niepoprawnym trawieniem, zakrzepy i używa się w celu przeciwdziałania miażdżycy i chorobom serca, ale… to nie wszystko.
Ludzkość od zarania dziejów korzysta z dobrodziejstw, jakie dają nam metale szlachetne. Już starożytni wierzyli w ich cudowną moc uzdrawiania i terapeutyczne zdolności, najbogatsi jadali na złotych talerzach, a prawdziwe damy nosiły biżuterię wykonaną wyłącznie z najwyższej, jakości szlachetnych materiałów. Bez wątpienia odkrycie ich szczególnych właściwości odcisnęło ogromne piętno na cywilizacyjnym postępie. Dzięki innowacyjnym technikom, intuicji i doświadczeniu naszych przodków, możemy być świadkami prawdziwej rewolucji. Tym razem głównym bohaterem jest nie złoto, lecz srebro… I wcale nie pojawia się, jako okazała, wzbudzająca zachwyt bryłka, ani jako cząsteczka budująca coś niezwykłego, lecz jako pojedyncza, maleńka, najmniejsza z możliwych… działająca leczniczo szlachetna mikrocząstka...
Owoc granatu (Punica granatum L.) był znany już w starożytności. Pierwsze zapiski na temat jego dobroczynnego wpływu na organizm pochodzą sprzed tysięcy lat, głównie z Persji, Indii, Chin i obu Ameryk. Dowodzą, że niegdyś postrzegany był, jako „ciało boskiego pochodzenia”. W najstarszych kulturach kojarzony był z płodnością, obfitością i młodością. Jak się okazuje współcześnie, wcale nie bez powodu! Starożytne wzmianki dotyczą jedynie obserwacji naszych przodków, a współcześnie można już naukowo potwierdzić jego pozytywne działanie. Wyjątkowe właściwości owocu, takie jak: działanie antykancerogenne (przeciwnowotworowe), przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwstarzeniowe czy regulacja gospodarki lipidowej, przypisuje się obecności antyoksydantów.